11/16/2014

Rozdział 3.

Edytuj post
6:45
  Jason wstał, uszykował się, zjadł śniadanie, a następnie poszedł do szkoły. Pierwszą lekcją chłopaka była matematyka. Mimo że nauczycielka nie należała do najprzyjemniejszych, to Jason szybko znalazł z nią wspólny język. Nie minęło nawet 10 minut od poznania nowej belferki, a chłopak pozwolił sobie na matematyczne żarty z nauczycielką. W ostatnim z trzech kwadransów lekcji do tablicy poproszony był Andrew. Jego zadaniem było rozwiązać trudne równanie napisane na dwie długości tablicy.
- Ale ja nie mogę, bo... - zastanowił się – boli mnie głowa – wymyślił na poczekaniu.


- Rozgrzejesz ją przy tablicy. Spokojnie! - zapewniła belferka.


- No dobra. Jak trzeba to trzeba – wstał, podszedł do tablicy oraz sięgnął po kredę. Mimo długotrwałych prób nie udało mu się napisać wyniku.


- Ale pani dała takie trudne zadanie – próbował się bronić.


- Wzięłam cię do tablicy, ponieważ nie uważałeś na lekcji. Jeśli wśród twoich kolegów z klasy znajdzie się osoba, która napisze to za ciebie, to ominie cię jedynka – powiedziała wścibska nauczycielka.

Andrew spojrzał się błagalnie na klasę. Nikt nie chciał mu pomóc, nawet jego najlepsi koledzy. Jeśli ktoś nawet znał odpowiedź to się nie zgłosił, bo każdemu w klasie, za wyjątkiem swojej grupki przyjaciół, chłopak zaszedł za skórę.


- W takim razie wpisuję ci jedynkę. Który masz numerek? - zapytała, logując się do internetowego dziennika.


- Ja znam odpowiedź – powiedział Jason, wstając z ławki.


- W takim razie zapraszam cię do tablicy – powiedziała, poprawiając sobie humor. Jason nawet nie ruszył się z miejsca, a podał poprawny wynik.


- Za chwilę i ty dostaniesz jeden – powiedziała, zmieniając swój ton – Nie wolno czytać wyników z końca książki.


- Ale ja to sam obliczyłem. W głowie – bronił się.


- Nie wierzę ci. Uzupełnij wykres – rozkazała, myśląc, że uczeń kłamie. Ten podszedł do tablicy, udowodnić swoją niewinność.


- Już – powiedział, rozpisując zadanie. Po skończonej pracy tylko podkreślił prawidłowy wynik i usiadł na swoim miejscu.


- Naprawdę dobrze sobie z tym poradziłeś – pochwaliła swojego ucznia – Uratowałeś swojego kolegę od oceny negatywnej.


- Dziękuję – powiedział zadowolony pochwałą nauczycielki. Nagle zadzwonił dzwonek i wszyscy zaczęli się pakować.


- Odróbcie pracę domową. Przygotujcie się na odpowiedzi przy tablicy – nauczycielka próbowała przekrzyczeć donośny dzwonek oraz dźwięk zasuwanych krzeseł.

Po wyjściu z klasy Jason kierował się, wraz z resztą męskiej części klasy, w stronę sal gimnastycznych. Gdy byli już w połowie drogi, Jason został zatrzymany przez Andrew'a.


- Czego się tak wymądrzasz na matmie!? - powiedział muskularny chłopak.

Miał blond włosy, niebieskie oczy oraz duży, orli nos. Ubrany był w szare jeansy oraz czerwoną koszulę w kratkę, a pod nią czarną koszulkę z krwistym napisem „ Blood ".


- Ale ja uratowałem cię przed jedynką... Powinieneś mi dziękować – bronił się Jason.


- Nie ma za co – odpowiedział ironicznie, popychając chłopaka na szkolne szafki.


Po zakończeniu wszystkich lekcji, Jason mógł iść do domu. Po drodze do przystanku kolejowego, gdy przechodził wzdłuż parku do stacji, zatrzymała go Katherine.


- Hej! Przepraszam cię za Andrewa. On tak czasem ma – powiedziała nieszczerze dziewczyna, której wiatr zniekształcił grzywkę.


- Ta... jasne. To też ci zrobił? - wskazał na siniaki na ręce.


- Co?! To nie on... Nie ważne!
- Łżesz w żywe oczy. Ja już pójdę – powiedział, zostawiając za sobą zawstydzoną dziewczynę za sobą.


- Idiota – stwierdziła, gdy odszedł.


Gdy Jason wszedł do zatłoczonego pociągu, widział samotną emerytkę, która ledwo się trzymała na nogach. W dodatku żadna osoba nie chciała jej ustąpić miejsca, mimo że siedzenia były pozajmowane przez młodzież. W końcu to XXI wiek – czasy gdzie każdy dba tylko o siebie – każdy z wyjątkiem Jason'a...


Wieczór,
  Jason podszedł do swojego okna, które przykryte było białymi firanami. Często patrzył na niebo i obserwował rozsiane po niebie gwiazdy. Wprawiało go to w niesamowitą fascynację. Ta noc zapowiadała się dość ciekawie. Świetliki latały jak szalone, a księżyc wyjątkowo raził w oczy. Co jakiś czas usłyszeć można było huczenie sowy.

- Już prawie północ - powiedział sam do siebie, wpatrując się w zniszczony zegarek, który dostał w prezencie na pierwszą komunię. Przywiązanie do zegarka doprowadziło do tego, ze pomimo upływu lat nadal widniał na lewej ręce chłopaka. 

  Po chwili zamyślenia Jason znudzony zaczął robić swoja niedawno zadaną pracę na plastykę - mawiał, że w nocy ma lepsza wenę. Temat był dowolny, a Jason po chwili namysłu postanowił naszkicować "Konia Apokalipsy" co idealnie oddawało charakter dzisiejszej nocy. Po narysowaniu szkicu czas było na ożywienie swojej pracy - cieniowanie oraz kolorowanie. Mimo czasochłonności zadania, efekt końcowy był zadowalający. Koń wyglądał dosłownie, jakby biegał po kartce. Majestat konia podkreślała długa, czarna grzywa. Chłopak wykonał tylko szybki podpis w prawym, dolnym rogu kartki. Następnie zgasił lampkę nocną i położył się spać.



Brak komentarzy:

Credits crazykira-resources | LeMex ShedYourSkin | ferretmalfoy masterjinn | colourlovers FallingIntoCreation